niedziela, 6 października 2013

Jedz, módl się i kochaj czyli Rzym

Mówi się, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Moja najpierw zaprowadziła mnie do innego włoskiego miasta - wielkiego portu i dawnej republiki Genui.
Nie o Genui dziś będę pisała, ale o Rzymie, wiecznym mieście, mieście na każdym kroku ukazującym swoją siłę, swoją historię i swój niesamowity klimat.
Dziś nie pamiętam kiedy pierwszy raz się w tym mieście zakochałam. Który to był rok? 2000 czy 2001?
Rzym powala mnie na kolana. Za każdym razem.
Za każdym z innego powodu i zawsze znajduję nowe powody do ekscytacji.
 Rzym to miejsce kultowe  tam trzeba być! Trzeba! 
Ze względu na wszystko i bez względu na wszystko.
Pomiędzy zwiedzaniem, pochłanianiem dzieł sztuki, zabytków architektury bardzo ważne ( o ile nie najważniejsze!) jest zasmakować tutejszej kuchni.

JEDZ!
Cucina romana ze względów historycznych jak i geograficznych jest swoistą mieszanką międzynarodową. Nie tą z dzisiejszych czasów, ale taką mieszanką grecko -etrusko -sabelsko -egipską ze sporą domieszką tradycji wszystkich ludów podbijanych w następnych czasach.
 Ten mix tak intensywnie pobudza zmysły, tak mocno wwierca się w spragniony doznań żołądek, że już od wyjazdu z Rzymu zmysły tęsknią. Aromaty wydobywające się z każdego zaułka, z każdej trattorii, rosticerii, czy ristorante  mieszają się w powietrzu nęcą nozdrza i kuszą i łamią nawet największych zwolenników wszelkiej maści diet.
Rzymianie są szczęśliwi gdy jedzą, gdy delektują się smakami. Cóż znaczyłoby "zaliczenie" Rzymu bez skosztowania jego wspaniałości? Tutaj zwieńczeniem dnia jest właśnie uroczysta kolacja z pysznym jedzeniem, dobrym napitkiem z muzyką graną na żywo w tle.
Ta prosta prawda, iż czasem, aby być szczęśliwym, wystarczy objeść się spaghetti alle vongole veraci czy karczochów rzymskich przekonała i mnie - a jakże! :)



 MÓDL SIĘ!
Nie sposób mówić o Rzymie omijając perełkę jaką jest Watykan. 
Kto tam był, zgodzi się, że jest to magiczne miejsce - i to wcale nie tylko z perspektywy chrześcijanina. Mnie Watykan zachwyca architekturą, mrocznymi historiami, i tym że zawsze nabieram tam dystansu do świata i samej siebie. Tak! Jestem katoliczką. Dla mnie to miejsce ma szczególny wymiar. Moje wizyty w Watykanie zawsze zostawiają w mojej duszy spokój i spełnienie. Tam mimo gwaru, mimo tłumów turystów - często dających sobie kulachą po plecach, byleby lepiej zobaczyć papa Francesco jak na audiencji z 18 września - mimo wszystkich niedogodności zawsze udaje mi się znaleźć Boga.



 KOCHAJ!
Dość naturalnie da się z wiary przejść do miłości. Więc o miłości w Rzymie....To tu oświadczył mi się mój mąż. To dzięki temu miastu niejeden zakochany facet zawdzięcza  magiczne słowo „tak” wyszeptane przez kobietę swego życia. To tu co roku  ściągają niezliczone pary zakochanych by atmosferze Wiecznego Miasta rozpoczynać oficjalne wspólne życie.Konieczne jest wtedy odwiedzenie ponte Milvio i wspólne zawieszenie na nim kłódki, jednocześnie wrzucając kluczyk w fale Tybru. Najsłynniejszym miejscem spotkań par i romantycznych wyznań jest oczywiście Fontana di Trevi, gdzie wrzuca się przez ramię trzy monety, co stanowi gwarancję powrotu w to miejsce razem.  Któż by nie chciał by MIŁOŚĆ była taka jak Rzym - WIECZNA!
Wszak nazwa Roma czytana od tyłu mówi sama za siebie ;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz